środa, 5 października 2016

Hanna Winter - Giń



Tytuł: Giń
Data wydania: 01.10.2012
Ilość stron: 299

Około 290 stron przyzwoitego tekstu pozwoliło na długo zapisać mi się w pamięci. Historia pobudzająca najsztywniejsze zmysły, zwłaszcza późnym wieczorem, gdy w pustym mieszkaniu każdy szmer przekłuwał mnie ze strachu na wylot. Historia niby nie wnosi niczego odkrywczego w literaturę piękna, jednakże potrafi obudzić w nas głęboko ukryte emocje lęku, obrzydzenia i paniki.

Opowieść rozpoczynamy gdzieś w centrum Berlina, który wydawałby się ostoją spokoju. Nic bardziej mylnego. To miasto pozwoliło wykluć się mordercy, który z premedytacją po trupach do celu łapie niczemu winne, zbliżone do wzorca kobiety i bestialsko je morduje. Swoje zdobycze rzuca niczym eksponaty pod stopy społeczeństwa, aby mogli podziwiać kunszt jego pracy.

Brnie coraz głębiej, coraz dokładniej i dobitniej daje się czytelnikowi we znaki. Poszukuje swojego celu, tak bardzo upragnionego, nie mogąc przeżyć, iż uciekł jemu spod nosa.

Ona jedyna- Lara Simons- córka kobiety, która zrujnowała dzieciństwo ściganego zbrodniarza. Opuściła jako jedyna niebezpieczny krąg i wyrwała się ze szponów tyrana. Jest jednak nękana przez Rozpruwacza aż po sam kres książki. Nie na długo udało się jej wywinąć spod ostrza rzeźnickiego noża. Czy dramat po 6 latach powrócił? 

Oswobodzona Bohaterka z pomocą Wydziałowej Policji zyskuje nową tożsamość, nowy dom, dokumentację i jako anonimowa, nieznana nikomu kobieta rozpoczyna nowy rozdział 300 kilometrów od Berlina- w Rugii. Sielanka- wszystko pod pokrywą narastającego fałszu i kłamstwa. Jej spokój zostaje ponownie zaburzony.

Akcja z każdym wersem nabiera tempa. Muszę przyznać, że ze strony na stronę coraz bardziej pulsowało mi serce. Nie zawiodłam się aż po ostatnią kartkę. Jeśli można tak powiedzieć, to całość zakończyła się mimo wszystko happy endem dla naszej Lary i jej córeczki Emmy, ale piekło jakie musiały przejść na pewno zostawiło po sobie spory niesmak.

Autorkę należy pochwalić za brak wodolejstwa, gdyż książka jest kwintesencją dobrego smaku i doboru odpowiednio wyważonych słów. W ocenie końcowej należałoby podsumować całokształt, który w moich oczach zasługuje na bardzo dobrą ocenę. Już od pierwszych stron akcja zaczyna narastać i nie przestaje aż po sam kres, czego wielu współczesnym książkom naprawdę brakuje.

Ocena 9,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz