Tytuł:
Dziewczyna w walizce
Oryginalny
tytuł: Dias Perfeitos
Autor:
Raphael Montes
Data
wydania: 15 czerwca 2016
Wydawnictwo:
Filia
Liczba
stron: 300
Gatunek: thriller,
sensacja
„Nie chciał
tylko odkrywać, ale również być odkrywanym. Musiał się pogodzić z tym, że kocha
Clarice, ale równocześnie chciał także być kochanym” (R. Montes - Dziewczyna w walizce)
Wszystko ma
swoją cenę i powinno mieć swój kres. Czy w tym przypadku sprawiedliwość zostanie wymierzona?
Raphael
Montes, brazylijski pisarz, o którym zrobiło się głośno, gdy „Dziewczyna w
walizce” ujrzała światło dzienne i wstrząsnęła rynkiem. Trzeba przyznać, iż
bardzo sprawny język i bogato naszpikowane epitetami zdania przyczyniły się do
sukcesu tej brutalnej pozycji. Słowa żyły na stronicach książki, obrazy były
jasne i można było naprawdę to poczuć, jak fala skrajności przelewa się z
papieru do myśli czytelnika. Montes użył licznych wulgaryzmów, dzięki czemu
całość została podsycona i jeszcze bardziej realna. Przerażenie i strach oraz
obrzydzenie i trwoga stały się nieodłącznym elementem całej układanki, aż po
ostatnią stronę.
Historia
przybliża nam młodego studenta medycyny, który wyróżnia się w gronie
rówieśników i w pewien sposób zachwyca kierunkiem studiów kształcących go do
roli patologa. Młody Teo Avelar jest wyobcowany, to samotnik, który wiedzie
spokojne życie. Nie ma przyjaciół, partnerki, mieszka z matką poruszającą się
na wózku inwalidzkim. Teo wie, że jego zainteresowania, pasje i zboczenia
odbiegają od normy, ale mimo wszystko spełnia się przy badaniach zwłok, które
są nieodłącznym elementem kształcenia podczas przebiegu studiów.
Życie
młodego mężczyzny obraca się o 360 stopni, gdy Patricia (matka chłopaka) prosi
go o udział w barbecue, chcąc wyciągnąć syna z domu. Na przyjęciu
pojawia się kobieta, młoda i bardzo odważna, dla której żadne używki nie są
niczym nowym, język nie stroni od wulgaryzmów, a samo jej zachowanie pozostawia
wiele do życzenia. Stykają się dwa absolutnie różne światy – spokój Teo i
rozwiązłość Clarice, dwa przeciwległe bieguny. Dziewczyna zdaje się dobrze
bawić i w ramach upojenia całuje chłopaka w usta. Ten pocałunek nie miał
żadnego znaczenia... w opinii głównego bohatera było całkiem inaczej.
Zaczyna się
prześladowanie, tworzenie chorych sytuacji i myśli. Bohater zatraca się. Stan
zadurzenia sięga maksimum do tego stopnia, że zdaje się traktować miłość jako
przedmiot, który musi posiadać, a nie jako uczucie. Wyobraźcie sobie studenta medycyny, komplet specjalistycznych skalpeli i noży, a wyobraźnia sama poprowadzi Was do najgorszych myśli. Świat Teo i Clarice
przewracają się do góry nogami. Nie trudno nie mieć gęsiej skórki, gdy brniemy
dalej przez toksyczny związek dwójki młodych ludzi. Teo posuwa się dalej i
dokonuje nieodwracalnych czynów, nie mając przy tym nawet minimum wyrzutów
sumienia. Zdaje się, że morale zostawił już dawno za sobą i działa
według bestialskiego planu. Im dalej brniemy przez kolejne rozdziały, tym
większego szoku doznajemy. W pewnym
momencie następuje krótki zwrot akcji. Sytuacja obraca się na kilka chwil, a
czytelnik nadal z szeroko otwartą buzią chłonie kolejne strony, nie dowierzając
temu co go dalej czeka.
Historia
jest patologiczna. To jest miłość poprzez łzy, poprzez ból, chorobę, cierpienie. Toksyczna i nieracjonalna miłość, która nie pozwala zmrużyć oka. Każda pojedyncza kartka niesie za sobą nową grozę, nie
pozwala długo zapomnieć, a język odpowiednio dopasowany do opisywanych sytuacji
powoduje, że skóra cierpnie, a włosy same stają dęba.
Zakończenie
jest kwintesencją obrzydzenia i trwogi, jakiej przez całą powieść
doświadczaliśmy. Tętno nie spada nawet na sekundę, a wewnątrz panuje niepokój i
złość. Chciałoby się dopisać historię, wymierzyć odpowiednią sprawiedliwość,
ale niestety zamierzonych skutków już zmienić się nie da.
Muszę
naprawdę przyznać, że Montes nie tylko poruszył wyobraźnię, ale także pozwolił
zastanowić się nad sensem życia i docenić je. Pozostawił czytelnika z otwartą
tezą, aby każdy sam, wewnętrznie odpowiedział sobie na nią zgodnie z własnym
rozumem. Jestem nie
tylko zachwycona, ale także poruszona dotkliwością tej historii i z wielką
chęcią sięgnę po kolejne tytuły Raphaela Montesa, gdy tylko się ukażą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz